Lody, lody dla ochłody! Każdemu z nas ten okrzyk kojarzy się ze słoneczną plażą i latem. A lato - z gorącem, słońcem i szukaniem od nich wytchnienia. Ale dziś nie o lecie, ani nawet nie do końca o lodach, choć od nich właśnie zaczniemy.

Co nam dają lody latem?

W gorące dni chętniej sięgamy po zimne desery i napoje. Widać to choćby po wielu miastach, w których z nadejściem maja lodziarnie otwierają się jedna za drugą, tylko po to, żeby zamknąć się w połowie jesieni.

Wybieramy zimne, ponieważ ten kontrast temperatur daje nam ulgę. Picie i jedzenie rzeczy o znacznie niższej temperaturze, podobnie jak wejście do klimatyzowanego pomieszczenia, sprawia, że na chwilę zapominamy o upale. Same lody zawierają wapń, mnóstwo witamin i mikroelementów, a przy tym nie są wcale aż tak kaloryczne, jak myślimy (chyba, że wybieramy wyłącznie te produkowane masowo i wypełnione cukrem).

Korzyści dietetyczne lodów odłóżmy jednak na bok - to ich temperatura jest dziś punktem wyjścia naszych rozważań. Czy zimno może być korzystne dla zdrowia?

Zimna temperatura a zdrowie - szkodzi czy pomaga?

Zimno kojarzymy z jesienią i zimą, kiedy musimy ubierać się grubo, a o przeziębienie nietrudno. Dlatego także o niskich temperaturach mamy kiepskie mniemanie. Czy słusznie?

Niekoniecznie. Nasze ciała same dbają o to, by trzymać temperaturę między 36 a 37 stopni Celsjusza. Dlaczego więc tak źle znosimy czas, kiedy termometr dobija do 30? Bo nasz organizm musi również jakoś to ciepło oddać, bo nie może przestać go produkować. Im mniejsza różnica temperatur między otoczeniem a organizmem, tym mniej efektywne jest to oddawanie, stąd pojawia się pocenie. Parujący pot schładza skórę i ciało.

Z drugiej strony, kiedy różnica temperatur jest większa, organizm potrzebuje uzupełniać uciekające ciepło, więc “podkręca obroty”. Wyjątkowo wyraźnym (i niebezpiecznym) symptomem utraty ciepła są dreszcze, czyli szybkie skurcze mięśni, które generują ciepło.

Ze względu na to, że zimno pobudza organizm do zwiększonego wytwarzania ciepła, a do tego potrzebne jest paliwo, przyspiesza nasz metabolizm. Dlatego mówi się, że regularne spacery i ćwiczenia w chłodzie pomagają trzymać formę, a nawet zrzucić wagę. Oczywiście, bez przesady - nie powinniśmy wychładzać organizmu, aby przyspieszyć dietę!

Krioterapia - miejscowa aplikacja zimna. Jak to działa?

Dobrym przykładem dobroczynnego działania chłodu na organizm jest krioterapia. Można zarówno zamknąć się w wielkiej lodówce, czyli kriokomorze, w której temperatura dochodzi nawet do -160 stopni, jak i stosować krioterapię miejscową. Jedna i druga opcja opiera się na wykorzystaniu naturalnych mechanizmów obronnych organizmu do walki z różnymi problemami i schorzeniami.

Krioterapia ogólnoustrojowa trwa krótko, bo tylko do 3 minut, ale to wystarczy, żeby wywarła wyraźny wpływ na organizm. Przede wszystkim, zwężane są naczynia krwionośne w skórze i tkance podskórnej - ale po wyjściu z komory rozszerzają się one na powrót. To powoduje nawet czterokrotnie większy przepływ krwi w tkankach! Dodatkowo, wydzielane są znaczne ilości hormonów takich jak kortyzol, adrenalina, testosteron czy endorfiny. Następuje także zmniejszenie wytwarzania mediatorów bólu i stanu zapalnego.

W krioterapii miejscowej taki sam efekt zachodzi na mniejszą skalę - chłodzeniu poddawany jest wybrany obszar ciała, zwykle staw, choć zdarza się, że również rany po zabiegach operacyjnych. Przeprowadzona profesjonalnie krioterapia może okazać się zbawienna w stanach zapalnych, reumatycznych czy przy trudno gojących się ranach, ale świetnie wpływa również na poprawę wyglądu skóry, a nawet pomaga redukować cellulit.

Domowa krioterapia bez urządzeń

Czy możliwe jest przeprowadzenie podobnych zabiegów w domu? Jeśli mamy specjalistyczne urządzenia i odpowiednią wiedzę - tak. Ale sami też możemy skorzystać z dobroczynnego wpływu zimna na skórę - wystarczy lodówka i zamrażarka!

Na pewno kojarzycie żelowe maski na oczy i twarz, które przed użyciem wkłada się do chłodziarki. Nie tylko nadają nam wygląd superbohatera, ale pomagają zlikwidować opuchliznę  czy worki pod oczami. To właśnie przykład domowej krioterapii w najprostszym wydaniu - przyłożenie czegoś zimnego do skóry. Doraźnie w zupełności wystarczą nawet plasterki zimnego ogórka.

Warto jednak zainteresować się dodatkowymi akcesoriami, dzięki którym taka kuracja chłodem przyniesie wspaniałe efekty, szczególnie zastosowana na twarz. Dostępne są na przykład specjalne kule do masażu, wypełnione płynem, który trzyma zimno - takie jak nasze ICE ICE BABY. Przy ich pomocy - używając odpowiednich technik - możemy zmniejszyć opuchlizny, usprawnić przepływ limfy i wyrównać koloryt skóry.

Inną znakomitą pomocą w domowych masażach są specjalne rollery. Zwykle wykonane z połączenia metalu i kamienia, tak jak dostępny w ofercie PHLOV roller BEAUTY’N’ROLL, i trzymane w lodówce, świetnie trzymają niską temperaturę i w zależności od kształtu mogą być stosowane na najbardziej problematyczne dla nas obszary twarzy.

Terapia zimnem na skórę

Zastosowanie zimna znane jest od wieków, dlatego dobrze jest włączyć wykorzystujące je rytuały do swojej pielęgnacji. Ich działanie pomaga regenerować skórę, likwidować obrzęki czy walczyć z cellulitem. Dzięki poprawie mikrokrążenia możemy w przyjemny sposób uzyskać efekt promiennej, zdrowiej wyglądającej skóry, a dodatkowo sam masaż pomoże rozluźnić mięśnie twarzy - sami często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo potrafią być napięte!

Z jakich zabiegów zimnem już korzystaliście, a z jakich chcielibyście skorzystać? Teraz, kiedy zupełnie możliwe jest przeprowadzenie zimnych masaży w domu, nie ma na co czekać!

Add a comment

 (with http://)